Dziś znowu pojechałem z ojcem do babci się narąbać - drewna. Lubię pomagać innym, sprawiając jednocześnie radość sobie- a nic nie daje takiej radości jak siekiera i coś do rozwalenia. Wracając do domu poczułem zapach wolności, złapałem promienie słońca i nawet czułem radość. W końcu cały tydzień czeka się na piątek i "przepustkę". Ale potem załączyła mi się "Legenda wyśniona", przed oczami stanął mi obraz i opuścił mnie dobry humor. Jeszcze w tramwaju było pełno ludu, i stwierdziłem, ze idę z buta do domu. A radosny epizod przypomniał mi napisany w Krotoszynie wiersz:
„Ślady radości”
Wśród skręconej buczyny
Wśród niebosiężnych świerków
Wśród czystych jak słowo brzóz
I pośród dębów majestatu
Na nieba żywym płótnie
Na wody tafli rozgadanej
Na kartach żywych płomieni
I w każdym wiatru powiewie
W pierwotnym ryku radości
W zadziwionych oczach
Obcując z naturą
Można złapać jej kroplę...
------------
Trzeba żyć, walczyć pomimo mroku w sercu.
I nadal biegnę, ścigając tramwaj, mimo woli...
Wiem, że nie chcesz, ale nie umiem inaczej...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
masz błąd Ajto "na niema..." a chyba powinno byc nieba
heh, dzięki za czujność, już poprawiam:)
Prześlij komentarz