sobota, 31 stycznia 2009

"Albo Tyś moja, albo niczyja!"

Post nr. 99. Chcę się z wami podzielić wrażeniami z filmu 1612. Pomimo, że to rosyjski film propagandowy, i nie nadający się do powtórki z historii, to ładny. Co prawda, można się pogubić i na początku nie wiadomo o co chodzi, i nie wiadomo, kto jest tym dobrym, to po jakimś czasie wszystko zaczyna się wyjaśniać. Bardzo sympatyczną postacią jest hiszpański najemnik, którego potem udaje Andriejka. Jego sługa, Kostka, uczy go, jak ma się zachowywać i mówić "po hiszpańskiemu". "Hijo de puta, mierda" - mówił tak, jak się cieszył - "Hijo de puta mierda, 5 złotych za dzień!" - przy tych tekstach kwiczeliśmy z radości - znajomość języków się przydaje;) Jak dla mnie dużym atutem było realistyczne przedstawienie reliów wojennych- dużo krwi, brutalnych scen, oderwanych kończyn - osobom wrażliwym na takie sceny nie polecam filmu, bo mogą się przerazić, ale dla zwyczajnego człowieka powinno byc znośne. I wreszcie widziałem film, w którym Polacy są tymi złymi i przy których nie ejst moja sympatia. Bo w sumie, jakby spojrzeć historycznie, to my byliśmy grabieżcami i okupantami, a wsparliśmy Dymitra tylko dlatego, że nasz król był nadgorliwym fanatycznym ultrakatolikiem, i chciał za wszelką cenę podporządkować Rosję Watykanowi. A Polacy istotnie grabili, choć może nie byli tak okrutni jak w filmie, to nic dobrego nie zrobili, a Rosjanie dobrze zrobili, że ich wypędzili.

Brak komentarzy: