poniedziałek, 23 lutego 2009

"Jak to powiedzieć, jak to powiedzieć... "

Ostatnio znalazłem sobie nowe zajęcie - bawię się w robienie kawałków podchodzących pod dark ambient. Zaczęło się od zabawy w gp, a potem zrobiło się parę kawałków. Parę osób podbudowało mnie dobrymi opiniami- Damian, brat, mama (wiem, brzmi dziwnie, ale jej puściłem, i stwierdziła, że poschizowane i psychodeliczne, czyli pozytywnie), Mateusz, babcia (xD - stwierdziła, że przy takiej muzyce dostanie gila, czyli jak najbardziej pozytywnie ;P) i Doma. Dziękuję. Daliście mi siłę i poczucie sensu. Recenzja Damiana miała tu być, ale moje archiwum poszło i będę go musiał poprosić jeszcze raz. Ale i tak jestem zadowolony, że udało mi się znaleźć coś dla zabicia czasu.
Gra się zakończyła, znaleźli skarb i oddali. W sumie nawet wyszła, przy minimalnej obstawie. Dziękuję tym, co przyszli i szukali.

„Dwie siły się równoważą”
znowu mam ochotę
ulżyć sobie
wylać strumienie
z siebie

Z miłości ogłaszam Wielki Dżihad!
Nie mogę odkąd wiem.
Chociaż to samo pcha mnie i ciągnie
Jak drzwi miotane na wietrze
Co wątłym urywa głowy

Skąd ja to znam?
Z fizyki, a to takie życiowe
20-01 Chemia

wtorek, 17 lutego 2009

"Skrajem nieba szedł Bejdak"

Wróciłem od babci i wcale nie było mi dobrze. Zacząłem filozofować na nieszczęście brata. Powodem złego humoru był zbliżający się koniec. I nie chodzi tu o jakieś apokalipsy i inne durnoty, tylko o to, że zostało 15 pieńków. I potem skończy się sens. Nie będzie czego rozwalić. A najgorsze jest, że sam przybliżam koniec własnymi rękami. Tak jak cała ludzkość- los jednostki na tle paralelnych losów ludzkości. Ale bredzę. Ale za to zrobiłem mojej drużynie pięciodniową grę w klimacie opowieści pisanej na drugim blogu. I nawet się wkręcają powoli. Najlepsze jest, że gra powstaje spontanicznie w trakcie zajęć lub przed nimi.

Dziś wiersza nie będzie. Nie czuję weny i nie chce mi się przepisać tych z zeszytu.

sobota, 14 lutego 2009

"Żeby były takie dni..."

Wreszcie wolność. Ale za 2 tygodnie pewnie będzie tak samo. Póki co, trzeba się zająć tym, co mnie czeka w 1. tygodniu- Zima w Mieście z młodymi. Dziesiątko, drżyj!
A dziś czeka mnie najbardziej radosna i oczekiwana część dzisiejszego dnia, na którą czekam z niecierpliwością od tygodnia. Po południu wreszcie- uwaga! będzie słodko i romantycznie- jadę do babci narąbać się drewna. I się odstresuję i wyładuję negatywne emocje (a było ich trochę) w drewnie. A na dziś proponuję wiersz, napisany dziś

"Ten dzień"
W ten szczególny dzień mam ochotę
Kopnąć w głowę gołąbka pokoju,
Który nieświadomie stoi przy moim bucie
Żeby nie być anachroniczny nie oberwę
Skrzydełek amorkowi, bo to zbyt romantyczne
Po prostu dam mu w mordę
I będę się cieszył
Jak głupszy z akumulatora
I zejdą się ciemne chmury
W ten szczególny dzień
W którym personifikowana miłość
Staje się bladą dziwką
Na usługach chytrych szponów
Lwów i krów pasionych
14-02 W domu

środa, 4 lutego 2009

"Toczy, toczy się los..."

Kolejny dzień, kolejna szarość. Sam już nie wiem, czym żyję i jak żyję. Z niecierpliwością czekam na weekend, aby znaleźć odrobinę sensu. Nie wiem, czy znajdę, ale wiem, że odreaguję. Choćby w prosty, ale skuteczny sposób u babci;) Na razie jednak wrzucam kolejny owoc romantycznego weltschmerzu.

„Rubinek”
Mała ciekła błyskotka
Powoli zmienia się
W czarny kamyk
I traci swe piękno
Ulotne jak życie

Raczej jak jego jasne części
Bo całość wlecze się
Jak poranny autobus pospieszny

Lubię wyciskać sobie rubinki…

Angielski 04-02