wtorek, 20 stycznia 2009

"Słowa ranią raz po raz, mysli ciążą niczym głaz..."

Kolejny tydzień zaczyna się źle. Już w poniedziałek o 7 miałem dosyć. A to i tak lepiej, niż ostatnio, gdy już w niedzielę miałem dosyć. Ale trzeba jakoś przewegetować do ferii. Jakoś tak ostatnio zaczynam sobie uświadamiać różne rzeczy, w czasie rozmów z ludźmi. Najpierw rozmowa z Mateuszem, ze słodko-gorzką konkluzją na temat mojego stanu emocjonalnego - "no to masz przeje..bane, ale życzę Ci powodzenia", dziś rozmowa z Naty, Damianem i Bartasem, po której doszedłem do wniosku, że niby mam wszystko, ale czegoś mi brak, i to coś sprawia, że czuję się nieszczęśliwy. Ale na szczęście wczoraj w ruch poszła siekiera, potargałem trochę drewna i jest lepiej. Nic nie robi tak dobrze na emocje jak trochę ciężkiej pracy fizycznej. Idealne lekarstwo na złamane serce albo kłębowisko myśli- wziąść coś i rozwalić, albo wnieść zapas drewna. A jak jeszcze poczuje się zapach wdzięczności i zobaczy uśmiech na twarzy, to jest już wogóle dobrze. Można się wyłączyc, tak jak ja wczoraj- tam na Debcu był taki spokój, takie poczucie braku pośpiechu, napięcia, że czułem się jak na wakacjach. I nawet na ten czas zapomniałem o wszystkim, co mnie boli, co się rzadko zdarza.

„Autocharakterystyka”

Pies to chędożył
Kot przez trzewia dwakroć przepuścił
Koło rybek leciało w sedesie
Z chomikiem spało
Świnka morska zdeptała
Między królicze włożyła bobki

Papuga jak papuga:
Powtórzymy wszystko

Takie coś znaleźli i nazwali
Poeta
Także kolega, przyjaciel,
Ojciec, matka, kochanek
Dobra ciocia i zły wujek
Dlaczego akurat tak?
Bo mam coś, czego nie mają…
14-01 Dom

Brak komentarzy: