niedziela, 31 sierpnia 2008

Tryptyk Kapliński

Trzy wiersze pisane pod Kaplińskim natchnieniem, lecz uniwersalne. Koncepcja dwóch pierwszych powstała, gdy razem z Kołkiem, Wojtasem i Dorną obserwowaliśmy wycięcie dwóch dużych drzew, a trzeci podczas wędrówek i podziwiania piękna naszej bazy.

„Piła Pascala”
Polana, porosła akacją karlą,
Niewiele drzew, pośrodku dąb,
Król lasu i drzew, mocny.
Potężny jak opoka,
Silny i dumny. Stoi.
Przetrwał huragany, hulanki,
Także pożary, powodzie i susze.

Przyszedł drwal.
Stary fachowiec z piłą.
Jedno cięcie, już się chwieje.
Drugie, już leci. Pada.

Przypominam sobie lekcje polskiego,
Barok, Pascal. Trzcina.
Miał rację. Skoro Król Dąb
Tak łatwo z rąk ludzkich ginie,
To człowiek zaiste jest trzciną,
Najwątlejszą w przyrodzie.

„Monolog Dębu”
Rosnę już od lat, rosnę długo i mocno.
Niejedno przetrwałem i nie jedno bym przetrwał,
Ja, drzewny król, z koroną żołędzi.

Przyszedł człowiek, jak zwykle zadufany w sobie.
Myśli, że jak myśli, to największy,
A jest najmarniejszy.

Ściął mnie piłą, upadłem z hukiem,
Lecz on jest trzciną najwątlejszą,
Więc jak bardzo on jest ulotny…

„Poeta”
Kim jest ten, co widzi piękno w płonącym lesie?
Kim jest ten, kto wyciąwszy drzewo podziwia piękno kwiatka?
Kim jest ten, który zniesie ból i rany ciała, a ranią go złe słowa?
Kim jest ten, który w zoologicznym widzi mięsny?

Kim jest ten, kto patrzy w niebo, by ujrzeć ziemie?
Kim jest ten, kto niesie kwiaty w dłoni, a granat za pasem?
Kim jest ten, który szuka jabłek na akacji?
Kim jest ten, który widzi wróżki i białe myszy?

To ja, poeta,
Z duszą na ramieniu,
Odpoczywam w cieniu,
Patrzę w chmury,
Szukam dziury,
W całym.


P.S. Zdjęcia z roboczego

"W lesie na polanie, pali się ognisko"

Przed chwilą wróciłem z biwaku roboczego w Kaplinie. Jak zwykle nie obyło się bez różnych śmiechowych akcji i dziwnych pomysłów. Pierwszy wieczór i noc minęły spokojnie, poza tym, że dym dawał się lekko we znaki (gdybym miał maskę p-gaz, to bym w niej spał), ale przynajmniej było ciepło. Rano podzieliliśmy się robotą - Wojtas, Kołek i ja dostaliśmy zadanie, o którym marzyłem - wyciąć wszystkie krzaczory pod budowę nowego magazynu (150 m kw.). Idziemy do magazynu, bierzemy topory, chcemy je napostrzyć, a tu dh. Jędrek mówi "Chłopaki, macie te, nie bawcie się tymi" i daje nam do rąk dwa nowiutkie Fiskarsy (dla niewtajemniczonych: arystokracja w siekierach. Najlepsze jakie miałem w ręku). Biorę największy, drugiego daję Kołkowi. Wojtas bierze najlepszą ze starych. To była orgia niszczenia - każdy, najgrubszy nawet krzaczor czy mniejsze drzewko padło pod naszymi ostrzami. Pod koniec rąbałem na berserkera. Gdy skończyliśmy, i zaczęliśmy mniej przyjemną część - noszenie, przyszedł pan Henio, drwal z wioski, który ściał drzewa na terenie pod budowę - podwójny dąb i wielki klon. Widzieć fachowca z piłą przy robocie i podziwiać upadek wielkich drzew to piękna rzecz, powiedziałbym nawet, że doznanie artystyczne. Bzzz, i bum, był klon, nie ma. Są tylko gałęzie, które trzeba wynieść, 250 metrów dalej, na ognisko. Po parunastu kursach syzyfowej pracy stwierdzamy, że tak się nie da i prosimy o wsparcie. Dostajemy kabel, którym wiążemy większe gałęzie, na które wrzucamy mniejsze. "Starczy już, bo jest tego za dużo" - mówi Kołek, lecz gdy rzucam się na to i ugniatam ciężarem ciała, to zaraz się robi miejsce. Tylko mam po tym duzo ran na rękach i wyglądam strasznie. Ale tak już jest, jak 60% roślinności stanowi akacja. kilka kursów fiata pandy i nie ma problemu, który jeszcze niedawno spędzał nam z oczu wizję wypoczynku. W międzyczasie każdą partie wrzucaliśmy w ogień, który podtyrzymywał Mateusz Dorna. Dzięki wrzucaniu wszystkiego na raz i zabawie w rywalizowanie z ogniami Orthanku, udało nam się stworzyć własne piekło na ziemi i spalić wszystko do wieczora. W międzyczasie zaliczyliśmy kąpiel na Czeskim, kolejną pozycje obowiązkową w Kaplinie (spacer dookoła jeziora był w piątek po zachodzie słońca). Póżniej poszliśmy się maskować w lesie, tak dla zabawy i Kołek wpadł na pomysł, żeby pójść nad Szeken (kolejna pozycja programu). Z tym, że poszliśmy na bagna, gdzie trzeba było skakać z kępki trawy na kępke, od drzewa do drzewa, bo inaczej wpadało się po kolana lub po pas w błoto i wodę (doświadczyłem tego osobiście). Wróciliśmy, by się osuszyć, a później poszliśmy spać. Nie napaliliśmy, żeby się nie udusić, ale za to było chłodno. Jak rano wyszedłem do łaźni, to na dworze było o niebo cieplej. Jako, że zrobiliśmy wszystko w sobotę, dziś mielismy "rekreacje"- kapiel w jeziorze, leżenie, jedzenie. Tak idealnego zakończenia wakacji nigdy dotąd nie miałem, i jutro z radością przekroczę szkolne mury.

piątek, 29 sierpnia 2008

"Dom mój ostatnio ledwo stał na nogach..."

Dziś jadę na biwak roboczy do Kaplina. Nie wyobrażałem sobie idealniejszego zakończenia wakacji, niż robota w moim drugim domu. Tam wreszcie czuję, że żyję:)

„Drugi dom"
I znów wracam do domu.
Nie, nie rodzinnego.
Tego drugiego.
Do Kaplina.

Tam nie ma klatek czterościanu,
W których niespokojny i niespójny się ciska,
Braku powietrza świeżego,
Które daje zmysłom tyle wrażeń,
Brudnych garnków w zlewie, czystych ciuchów,
Codziennych dylematów i codzienności

Jest tam za to spory kawałek lasu,
Moje pomosty, strumyki i brzegi jeziora,
Które kipią od życia.
Są Sosen szare brygady, niby wojska Puszczy,
Są i nieliczne Brzozy – oficerowie i kapelani,
Których biały mundur wyższy stan oznajmia.
Szeken, Czeskie, hydrofornia – znane, tak dobrze,
Że i po ciemku bez pyzy księżyca tam trafię,
A na samo wspomnienie myśl skacze
Od serca do serca

Tu wiem, że nic mi nie grozi,
Mogę chodzić beztrosko
Od drzewa
Po drzewach
Pod drzewem
Bez granic lasu i ściennych krat więziennych.
Tu nawet sen w cieniu Dębu – generała, co szare przybrał szaty,
Choć daleko od bazy, to jednak bezpieczny.

Tu ogień, woda, ziemia, drzewa- bierz
Wybieraj, z kim chcesz się bratać.
I skarb mój największy - przyjaciele

poniedziałek, 25 sierpnia 2008

List z pogranicza Mordoru

W latach 3009-3017 Aragorn wędrował po świecie, tropiąc Golluma, na prośbę swojego przyjaciela, Gandalfa Szarego, aby nie dopuścić, by Sauron dowiedział się, kto ma Pierścień. Tyle mówi Kronika Lat, dodatek do "Władcy Pierścieni". Co mógł wtedy czuć? O czym myślał? Jakie targały nim rozterki? Kochał Arwenę, ze wzajemnością, lecz Elrond zgodziłby się poświęcić córkę jedynie królowi Gondoru i Anoru. Aragorn próbował swych sił w Gondorze, w służbie namiestnika Echteliona, lecz odszedł, bez nadziei. Dopiero wybuch Wojny o Pierścień pozwolił mu odzyskać tron i otworzyc sobie drogę do małżeństwa z Arweną. Ten okres, wielu lat rozpaczliwych poszukiwań i pogoni, intrygował mnie i kiedyś w wolnej chwili na obozie nakreśliłem list, który on mógłby napisać, i mógłby się pod nim podpisać.

„List z pogranicza Mordoru, 3016”
Najjaśniejsza gwiazdo odchodzącego plemienia,
Piękna niczym Luthien zaranna,
Lecz piękniejsza, wieczorna
Blask Twój podsyca serce
Dodaje otuchy na stromych ścieżkach życia

Z beznadziejną podążam nadzieją,
Poprzez Góry Mgliste i pastwiska Rohanu.
Dla ciebie zdeptuję dolinę Morgul,
Harad, Khand I Eastrelingów stepy,
Na ziemi Rhun daleko na wschodzie.

Chcę być przy Tobie, lecz nie mogę,
Między nami bariera ras, choć jedni przodkowie.
Nie zdobędę korony Gondoru,
Choć pragniemy tego oboje.
Pozostanę Aragornem, nie mnie Ellesar pisany.
Żegnaj, zatem najdroższa. Żegnaj i zapomnij

czwartek, 21 sierpnia 2008

Koniec z polityką... na tym blogu ;)

Od jutra- piątku na tym blogu przestaną pojawiać się teksty polityczne. Nie jest to efekt działania cenzury, ani służb specjalnych. Razem z Damianem, kumplem ze szkolnej ławy, zwanej "lożą szyderców" otwieramy bloga, na którym będziemy komentować wydarzenia polityczne. Jest to przeniesienie naszych szkolnych rozmów, które potrafiliśmy toczyć w nieskończoność, doprowadzając wszystkich w pobliżu do szewskiej pasji podczas wymiany poglądów. Przy nas nawet ksiądz Stawski stracił cierpliwość, gdy rozmawialiśmy z Krzychem koło niego na dworze. Przy następnej lekcji religii na dworze usiadł daleko od nas:)
Zapraszamy na http://politrucy.blogspot.com, gdzie będziecie mogli przeczytać, co sądzimy na dany temat.

"...za śmierć jaskółki tamtej wiosny i polskie tanki nad Wełtawą"

Dziś obchodzimy 40. rocznicę inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, którą spowodowały reformy Alexandra Dubczeka, 1. sekretarza partii. Zniesiono cenzurę, zapowiedziano wielopartyjność, wolne wybory i reformy gospodarcze- były to próby budowania "socjalizmu z ludzką twarzą". Nie spodobało się to pozostałym państwom komunistycznym i zareagowały inwazją, w której my- Polacy mieliśmy tez swój niechlubny udział. Powstała wtedy tzw. "doktryna Breżniewa", która zakłada, że ZSRR ma prawo interweniować tam, gdzie interesy władz ZSRR są zagrożone. Interwencja wojskowa Rosji w Gruzji odbyła się na podobnych zasadach, gdyż Gruzini "podpadli" Putinowi prozachodnim kursem, chęcią zjednoczenia z UE i NATO, odsunięciem od władzy ludzi podległych Moskwie i demokratyzacją kraju. Zainteresowanym polecam zapoznanie się z tym artykułem, i z tą piosenką Andrzeja Garczarka

„Bratnia pomoc”
Wojskowe buciory zdeptały młodą trawę,
Która dopiero co wzeszła na betonie,
Na obrzeżach bloku zakutego w betonie.
Tylko po to, by wszędzie mieć gładki monolit,
Bez zielonej nadziei na lepsze

Gąsienice czołgu rozjechały pola,
Na których dojrzałe zboża czekały na żniwa,
Aby z twardych ziaren zrobić dobry chleb.
Tylko po to, żeby wszystko zaorać i wyrównać,
Bez możliwości wybicia się w górę

Działa Breżniewa strąciły jaskółkę,
Skosiły trawę, lecz zostały korzenie.
Z nich wyrosły drzewa,
Rozsadzając beton i żelazo.

środa, 20 sierpnia 2008

"To wszystko było, minęło, zostało tylko wspomnienie"

To już na szczęście przeszłość, tak jak i inne niewypały. Ale wykopałem i wrzucam, wtajemniczeni będą szukać teorii spiskowych i swoich wersji wydarzeń, a dla szczęśliwców, którzy nie ulokują tego w czasie i przestrzeni ludzkiej tekst pozostanie kawałkiem poezji. Może za sto lat jacyś poloniści albo badacze kultury będą się zastanawiać o co temu facetowi chodziło, o ile ten świat wytrzyma tyle.

„Opowieść pomostu przy hydroforni albo ballada Kaplińska”

Deski me już butwieją z wolna,
Ale siłę jeszcze mają, by skrzypieć.
Ze skrzypów i głuchych tupnięć muzyka,
W której zawarta historia długa i smutna.

Stoję już długo na brzegu jeziora tego,
Które Młyńskim zwą, co w Kaplinie leży.
Tu strumyk wpada cicho jeden z drugim,
Tu brzegi słyszą, co dzieje się u harcerzy.

Oni bazę tu mają, przyjeżdżają, przesiadują,
Za bardzo się im nie dziwię, bo mi też tu dobrze.
Niesie po wodzie ich głosy jezioro,
A ja słucham i zachowuję historie.

Są i wesołe, gdy na mnie miłość wyznawali,
Są smutne, gdy z mych desek rzucać się chcieli,
Są poważne, gdy obok mnie ktoś przyrzekał,
Bogu, ludziom i Ojczyźnie służyć.

Najsmutniejsza jedna jest historia,
O trójkącie, co się plącze po kątach.
Każde z nich chciało z kimś wesele,
Wyszło źle, ale zostali jako przyjaciele.

Był sobie druh, granatowy, którego znam od dawna,
Nie raz deptał on me deski, by schłodzić głowę,
Nie raz jezioro przemierzał w koło, we dnie i noce.
Znały go tutaj drzewa i ptaki, znały go kwiaty

Był też i druh drugi, zielony, równie dobrze znany,
Przyjaciel pierwszego równie jak on oddany.
Była i druhna, jak bywa w takich historiach,
Ale nie taka zwykła, nietypowa. Jedyna.
On chciał z nią być od dawna, nie wyszło,
Jednak coś między nimi zostało- przyjaźń.
Ona już kogoś miała, ale z drugim być chciała,
Jednak on też miał kogoś już z dawna.

Chodzili w trójkę, jako szczerzy przyjaciele,
Każdy zamiary miał swoje, ale nie druh zielony.
Granat pomagał zielonej, bo chciał dla niej dobrze,
Myślał, że może kiedyś doceni starania i będą razem.

Granat już z dawna stracił nadzieję, po to w końcu tu przyjechał,
By pracą i znojem wyrwać swe serce i w ogniu spalić.
W sercu po cichu liczył na cud, który jednak nie miał nigdy nadejść.
Smutny chodził codziennie do mnie, by mi się wyżalić.

Ona, zielona, miała jednego, chciała zielonego,
Miała nadzieję, lecz los chciał inaczej dla niej.
Zielony miał kogoś i nie chciał być z nią,
Musiał powiedzieć jej to, by skończyć wszystko.

Płakała przez niego ona, płakał przez nią granat,
Zielony był smutny, że przyjaciół spotkał zły los.
Ona sprawiedliwie cierpiała, gdyż rzecz zrobiła złą,
A granat znów za darmo oberwał, choć dobrze chciał.

Znów kopnął go los, znów został sam,
Przeszła mu zielona, zielonej przeszedł zielony,
Jest wciąż ze swoim, miłość w nich trwa,
A granat znów tuła się sam, bez złudzeń.

„Nie chce by nikt, nie pukał w drzwi,
Które zamykam od środka na klucz.
Niech mnie ukarze Pan, gdy wpadnie znów
W me serce znów jakaś kobieta

A jeśli już, to niech będzie szansa,
Że coś z tego będzie, a nie marny puch
Zwietrzałej jak piach nadziei bez widoków”
Powiedział w żalu udręczony

Odwrócił się, otrzepał pył, już nie jest zły,
Przestał już płakać z jej powodu. Wreszcie.
Na rękach krew, w sercu blizna, ale w głowie
Za to więcej rozsądku. Ale na niedługo.

„Przyjdę tu znów”- powiedział mi –
„Coś czuję niedługo. Oby tylko nie znów to samo”
Życzę mu tego, ale nie przez złość,
Jeno by znalazł wreszcie ukochaną.

niedziela, 17 sierpnia 2008

"Dideba tawisuplebas, Tawisuplebas dideba!"

Na wieść o nowej wojnie na Kaukazie reakcja opinii międzynarodowej była zgodna tylko w jednym- wojna musi się skończyć. Gdy Rosjanie bombardowali Gori i zaczęli inwazję na terytorium Gruzji, jedni byli oburzeni reakcja Gruzji, a inni Rosji. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy starał się doprowadzić do rozejmu, uznając jednak reakcję Rosji jako "normalną", gdy prezydenci Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii wypowiadali się w Tbilisi ostro i wrogo wobec inwazji. Na szczęście, NATO po wygaszeniu konfliktu mówi jednym głosem i opowiada się za przyszłym członkostwem Gruzji i Ukrainy i chcę ukarać Rosję za naruszenie integralności terytorialnej Gruzji. Nie sądzę, że państwa, które nie chcą pogarszać swoich stosunków z Rosją - głównie Francja i Niemcy (chociaż Angela Merkel wypowiada się bardziej zdecydowanie i przekonała się do przyznania MAP Gruzji) - będą skore do nakładania sankcji i torpedowania rozmów Rosja-UE i przystąpienia Rosji do WTO. Na razie jednak należy pokazywać Rosji jedność NATO i solidarność z Gruzją i Ukrainą, bo nie można pozwolić Rosjanom na odbudowę marzeń o imperium. Bo jeśli będą szantażować Zachód gazem, wasalizować małych sąsiadów, dołączać prowincje, to mogą później zagrozić Europie. Moskwa, atakując Gruzję, chce głównie ukarać ją za prozachodnią politykę i demokratyzację kraju po rewolucji róż w 2003 roku. Następnym potencjalnym celem może być Ukraina, z którą Putin ma na pieńku od 2004, gdy zmieniła się tam władza po Pomarańczowej Rewolucji. Zamiast lojalnemu Kremlowi Leonidowi Kuczmie prezydentem został Wiktor Juszczenko. Po wygranych przez "pomarańczowych" wyborach parlamentarnych zaczęła się demokratyzacja kraju, w którym represje opozycji przypominały te białoruskie, odbudowa gospodarki i odwrócenie polityki zagranicznej w kierunku Zachodu. Powodem ewentualnego spięcia może być Krym, zamieszkały w większości przez Rosjan, na którym do 2017 roku stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska. Już po rozpadzie ZSRR Rosjanie zgłaszali pretensje do Krymu, w 1992 proklamowali Republikę Krymu, którą chcieli zjednoczyć z Rosją, jednak doszło do kompromisu i Krym dostał autonomię. Gdy Rosja zaanektuje Abchazję, Osetię i Krym, wprowadzi swoich ludzi do rządów w Kijowie i Tbilisi, poczuje się mocarstwem zdolnym dyktować warunki w całej Europie Wschodniej. Przyjdzie czas na republiki nadbałtyckie, które na przekór Rosji nie chciały się podporządkować, są w NATO i UE, na Polskę, w której zaczął się demontaż socjalizmu- a wraz z nim rosyjskiej potęgi i dominacji. Tarcza antyrakietowa, przeciwko której protestowało tylu Polaków, jest jednym z gwarantów bezpieczeństwa kraju i świata, bo nikt nie wystrzeli rakiety, wiedząc, że może zostać zestrzelona, a przyjdzie odwet. Poza tym będzie środkiem odstraszającym Rosję, bo USA nie zostawią elementów swojego systemu obronnego w rękach wasala Rosji. Dlatego nie możemy pozwolić na odradzanie się tej Rosji, która dążyła do dominacji w Europie, w 1570 w Inflantach, w 1654 w Perejasławiu wspierając Kozaków i przyłączając wschodnią Ukrainę, w XVIII wieku, mieszając się w polską politykę i rozbierając kraj, w 1815 w Wiedniu ustalając strefy wpływów mocarstw po pokonaniu Napoleona, w 1920 pod Warszawą, gdzie musieliśmy zatrzymać rozpędzone armie, które miały nieść Europie komunizm, 17 września 1939, gdy pod takim samym pretekstem - ochrony własnych obywateli- do spółki z Hitlerem podzielili Polskę między siebie, w 1951 w Korei, w 1957 w Wietnamie, w 1978 w Afganistanie, w latach 90. w Czeczeni i Kosowie, oraz w krajach, w których wspierała posłuszny sobie reżim pokazywała, że jest zagrożeniem bezpieczeństwa międzynarodowego. Dlatego mydląc oczy mówieniem o siłach pokojowych Rosja nie jest przekonywająca, bo jej polityka mocarstwowa prowadzona jest pod znakiem T-72 i Ak47. Takie zapędy Rosji należy powstrzymywać, ale rozsądnie i rozważnie - nie prowokując niepotrzebnie, ale będąc zdecydowanym - tak jak dzisiaj NATO, a nie tak jak prezydenci 5 państw, na czele z Kaczyńskim, którzy nierozważnie wymachiwali szabelką w Tbilisi.

"Kartvelo Kheli Khalms Ikar!!!"

W piątek, 8 sierpnia, gdy większość świata oglądała rozpoczęcie igrzysk olimpijskich w Pekinie, na Kaukazie rozgorzał nowy konflikt zbrojny. Na pograniczu Gruzji i Osetii wymiana ognia i pogróżek trwała od dawna, więc prędzej czy później któraś ze stron użyłaby wojska. Gruzja miała prawo do użycia wojska na swoim terytorium, a Rosja, argumentując swoją interwencję obroną swoich obywateli (obywatele zbuntowanych prowincji mają rosyjskie obywatelstwo, gdyż Rosja wspiera separatystyczne dążenia Osetii Pd. i Abchazji, aby je wchłonąć) zachowuje się zupełnie jak ZSRR 17 września 1939, gdy najechała Polskę, by bronić swoich obywateli. Rosjanie pomogli Osetyjczykom wypędzić Gruzinów z ich prowincji, naruszając integralność terytorialną i suwerenność tego kraju. Gdyby na tym ich reakcja się zakończyła, to świat byłby gotów uznać to za interwencję pokojową, gdyby Rosjanie nie wspierali separatystów. Ale armia rosyjska weszła na tereny Gruzji, które nie stanowiły części zbuntowanych prowincji, niszczyły bazy wojskowe i infrastrukturę- zarówno militarną, jak i gospodarczą - blokując porty czarnomorskie, zatapiając statki, blokując drogi i niszcząc mosty. Chcą za wszelką cenę, oprócz oderwania Abchazji i Osetii Pd, doprowadzić do upadku ekipę, która przejęła władzę po rewolucji róż jesienią 2003, gdyż obecne władze Gruzji są prozachodnie i starają się integrować z Zachodem, m. in. starając się o wstąpienie do NATO. Rosja, po spokojnym okresie pierestrojki i odbudowy, za rządów Putina ma coraz bardziej imperialistyczne zapędy. Sąsiad, który ma inną linię polityczną jest niewygodny, a że leży w tradycyjnej strefie wpływów Rosji - na Kaukazie, to należy uczynić sobie go posłusznym. Kolejnym powodem zaangażowania Kremla w ten konflikt, pod pozorem pomocy "uciśnionemu narodowi osetyjskiemu" jest fakt,. że przez Gruzję płynie kaspijski gaz i ropa - które uniezależniają część krajów od dostaw z Rosji, która z kurka z gazem czyni narzędzie wpływów politycznych. Nie zawsze skutecznie- czego dowiedli Ukraińcy, którzy nie dali się zaszantażować. Rosja nie ma prawa mieszać się w politykę wewnętrzną innych państw, co wielokrotnie robiła i robi, dlatego jej wojska powinny jak najszybciej opuścić terytorium Gruzji- do czego wzywają przywódcy Zachodu.

Tryptyk kloaczny:)

od w

"Przyjacielu"
Przyjacielu, który tak, jak i ja, podziwiasz widoki,
W Świątyni Dumania, gdzie kwitnie filozofia,
Gdzie czerwoni z wysiłku, wśród jęków i stęków,
Zagubieni w myśli labiryncie błędnym,
Oboje poddajemy – duszę i ciało- pradawnym rytuałom,
Katharsis przeżywa ciało, wtedy gdy dusza,
Bo tusza i dusza to jedna katusza.

Nie zamykaj się w środku, otwórz się!
Spójrz w dole- na bzu krzewy i starodawne wiązy,
Na Rzekę, która meandruje tu od millenniów!
Spójrz i zasłuchaj się w wiatru szumne piosenki,
Polifoniczne ptasie symfonie i owadzie koncerty!

Oślepiony porannym słońcem wyrzuć z siebie nieczystości,
Które ducha i ciało skalały!
Niechaj ulecą, jednym ruchem – w dół, w otchłanie,
A Ty, wyjdź radosny, lżejszy /na ciele i duchu/
Zobacz, jak piękny jest świat, i ciesz się życiem!

Przyjacielu, który jak i ja, podziwiasz widoki w Świątyni,
Nie zrywaj tej kartki, choćby brakło papieru!
Niechaj me myśli płyną w świat!

---------------------------
Wiersz powstał podczas posiedzeń w Świątyni, widocznej na zdjęciu pośrodku, pod wpływem widoków na zdjęciu z prawej. Podczas przybijania (zdjęcie z lewej), czułem się jak Marcin Luter przybijający 95 tez w Wittenberdze albo Lenin. Pozytywne myślenie motorem rozwoju człowieka! =)