piątek, 29 lutego 2008

Tak wciąż uparcie czekamy na wiosnę, schowani w myśli niepokornych kokon,

Świetny dzień dzisiaj. Nie dość, że piątek (weekendzik:) to jeszcze w budzie nic specjalnie nie musiałem robić. I babka od geografii nie przyniosła karkówek. Po prostu wspaniale. Nawet pogoda, niczym w szekspirowskim dramacie zdaje się odzwierciedlać mój stan emocjonalny. Słoneczko świeci, ostro zimowo, a jednak lekko wiosennie. Na drzewach pąki niedługo zmienią się w bujne liście, pierwsze kwiaty przebijają się przez pokrywę ziemi, i zachwycają oczy barwą kielichów. Ptaki śpiewają, różnymi głosami, czując zbliżającą się wiosnę. Aż chce się śmiać na cały głos. Jedna godzina spędzona na Łęgach daje więcej niż 10 godzin snu. Dzięki niej zakrzywił się banan na twarzy. Po prostu kocham świat.

środa, 27 lutego 2008

Coraz głębiej

Dzisiaj trochę więcej trucia - może dlatego, że jestem szczęśliwszy. Powoli wchodzę na mroczną ścieżkę w głęboki ciemny las (z pozoru), ale on jest zielony. Stoję na jego skraju, widzę, że jest atm dużo znanych mi drzew i krzewów, na których rosną owoce i wesoło fruwają wiewiórki. Wzdłuż drogi ciągnie się strumień z ożywczą wodą. Jak na razie wygląda na to, że będzie dobrze. Mam taką nadzieję. Tak się cieszę, że odgrzebałem 3 stare wiersze. Niedawno były walentynki, one się wpasowują w tą tematykę,więc proszę:

„Modlitwa do Św. Walentego”

Święty Walenty, nasz ty patronie,
Módl się za nami, a módl gorąco!
My zakochani, psychicznie chorzy-
Wszak to na jedno wychodzi.

Święty Walenty – z nieba spoglądasz,
Patrzysz na srogie nasze cierpienia.
Serce czy rozum – nieważne,
Wszak jedno i drugie nieuleczalne

Święty Walenty – ja ciągle wierzę,
Że się odmieni los mój okrutny.
I miłość radością zwać w pieśni będę,
A nie okrutną katorgą

„Dom Walentego”

Pełno tu chorych, lecz ciężko rozróżnić,
Który na jaką cierpi – wszak obu ich patronem.
Hospicjum jego otwarte ma zawsze bramy.
Przyjmie tych z chorych, którzy
W chorobie nie znaleźli szczęścia.
Ci, co je znaleźli, nie szukają ukojenia.

Dom Walentego staje w ogniu.
Mięsiste ściany walą się
Wprost na płonącą ziemię.
Śmierć uczucie niesie ukojenie,
Temu, które było nim uwięzionym.

„Marzenia”

Chciałbym być zeszytem,
Którego kartki przewracasz
Opuszkami palców
W poszukiwaniu stron właściwych

Chciałbym być kredą,
Którą w skupieniu ściskasz w dłoni,
Pisząc na tablicy niezrozumiałe wzory

Chciałbym być wafelkiem,
Który z chęcią do ust bierzesz,
Bo słodki jest i smaczny

Chciałbym być wodą w prysznicu, który bierzesz,
Omywać całe Twoje ciało,
Dostać się we wszystkie jego zakamarki

Wszystko, dlatego, że chciałbym
Być Twój,
Być z Tobą
Na zawsze

wtorek, 26 lutego 2008

"Kolejne lata odciśnięte na stopach, o przeszłych dniach nie dają zapomnieć"

Dziś jestem starszy. Kolejny krzyżyk na karku, bolące kości... nie. Czuje się świeżo i młodo. (no, może nie tak świeżo, bo wróciłem do domu o 21). Za rok będę już pełnoletni i bez przeszkód będę mógł działać z drużyną w pełni. Moja kochana klasa dała mi dużo radości dzisiaj. Bardzo im za to dziękuje. Jakby tak dobrze pomyśleć, to lepiej nie mogłem trafić. Udało mi się zrobić parę kroków na drodze życia i dojść do paru wniosków. Zrobiłem ostatnie zadania na próbie, którą zamykam niedługo. To zamknięcie pewnego rozdziału. Zdecydowałem wstąpić na ciemną i mroczną ścieżkę przez las - apropos poprzedniej notki. Jeśli ta decyzja przyniesie mi szczęście, to będzie dobrze. Najważniejsze jest jednak, że postanowiłem znaleźć dla siebie pełnię szczęścia. Myślę, że kiedyś (może niedługo) ją odnajdę. Bo nie można stać z założonymi rękoma i czekać, tylko trzeba szukać, bo samo nie przyjdzie. Cały czas spotykam na swojej drodze nowych ludzi, którzy są dla mnie przyjaźnie nastawieni i ja się do nich nastawiam dobrze. Tak jest od września - najpierw moja klasa, potem biwak z 18ż i 92(ich znałem, ale też są w porządku), potem biwak KI, biwak z 8 i 71, parę dziennych wypadów, gdzie poznałem m. in. Natalię. Zaczyna mi się dobrze z ludźmi układać, a to dobrze. Jak będzie dalej - pożyjemy, zobaczymy. Byle do wakacji...

poniedziałek, 25 lutego 2008

"Rozdroże"

"Rozdroże"
Stoję na rozdrożu, dwie ścieżki rozchodzą się przede mną.
Drogowskazy nieczytelne, igła kompasu zakręcona.
Pierwsza ścieżka szeroka, jasna, niczym złoto,
Druga ciemna jak noc, kręta i w puszczy ginie.
Mapa, telefon do przyjaciół, podaje dziesiątki wersji.
Pierwsza nie lepsza od drugiej, początkowo biegną obok siebie,
Potem trzeba będzie wybrać, a żadna nie lepsza od drugiej.
Pierwsza zachęca i wydaje się przyjemniejsza.
Po sprawdzeniu okazuje się, że zablokowana.
Każe mi czekać i nie przejmować się, więc muszę spróbować drugiej.
Jest dzika i porośnięta kolczastym pnączem charakteru,
Trzeba się przebijać maczetą woli i nieustępliwej łagodności.
Dzikie ścieżki są na swój sposób fascynujące, niezbadane,
Idealne w nieidealności może okażą się tym, czego szukam

niedziela, 24 lutego 2008

"Szukając idealnej"
Szukałem czas cały po sklepach najidealniejszej.
Nie ma – w niektórych ktoś już ją zamówił,
Niektóre tak źle się prowadzą, że nie prowadzą.
Nikt spod lady nie wyciągnie, nikt nie sprowadzi.
Złe porównanie – może nie trzeba szukać ideału?
W beta-testach zawsze wypadały kiepsko,
Nie były kompatybilne, odmawiały współpracy,
Czasem nawet się wieszały i trzeba było resetować.
Na twardo. Stanowczo, choć z bólem serca.
A tak ładnie się prezentowały na początku,
Instalacja przebiegała bezproblemowo, ale
Gdy próbowałem włączyć, wyskakiwał błąd.

Tak mi jakoś przyszło na myśl, jak się rozmyśliłem dzisiaj. Może to właśnie był mój błąd? Może na odwrót? A może czekać? Ale niby do mnie ma należeć inicjatywa... podobno. To lepsze niż czekanie bez sensu. Sam już nie wiem. Wiem, że będzie dobrze - musi być.

sobota, 23 lutego 2008

"Czy to w słońce, czy to w deszcz idziesz z nami przyjacielu bo sam chcesz"

Bardzo niedawno wróciłem z rajdu z okazji DMB, który organizowała 33w w Kowanówku. Nie byłby to temat, żeby coś napisać, ale niektóre wydarzenia dały mi dużo do myślenia - w pozytywnym sensie. Idąc jako uczestnik i członek patrolu bawiłem się świetnie, czego nie miałem będąc "szarakiem", bo w starej 10 nie jeździliśmy (za moich czasów) na wspólne imprezy- jest czego żałować, dopiero teraz to sobie uświadamiam. Mieszana ekipa to fajna sprawa, żeby zintegrować ludzi - niby prawie wszystkich znałem, ale bycie w jednym ekipie i wspólne darcie się wzbudza więzi. Na punktach wyszło, kto w czym jest dobry i mogliśmy siebie docenić. Trzeba przyznać, że 33w dobrze poradziła sobie z dużym problemem przy organizacji gier - z wyważeniem atrakcyjności i celu - wykorzystania wiedzy harcerskiej. Na punktach było hardcorowo, zwłaszcza na samarytance, gdzie klient w szoku chciał ode mnie papiery - książeczkę harcerską i trzeba go było uspokoić bajką o wiewiórce. Nie mniej ciekawie było na punkcie z ogniskami - po złamaniu kilku zapałek ostatnią podpaliliśmy żar i przez 30 minut na zmianę z Krzychem dmuchaliśmy, co groziło uduszeniem, po czym po przyniesieniu większej ilości chrustu się rozpaliło. Nie zapomnę rozmów z ludźmi z różnych ekip na ognisku końcowym. To jest chyba najlepsza część wszystkich imprez -spotkanie z gromadą kumpli i kumpel z różnych części miasta i gadanie bez końca. Czekając na pociąg nie myśleliśmy o nim - byliśmy zajęci rozmową. Żałuję, że nikt z mojej drużyny nie pojechał, bo by się pointegrowali, ale to nic, pojedziemy w przyszłym roku na pewno. 22 będzie w niedzielę, więc grę raczej zrobią później, a wtedy będę miał już 18. Dziękuję wszystkim, zwłaszcza Biedronie, Krzykrzychowi, Natalii, Aldonie, Magdzie, Sylwii, Zosi, Marcie i Ani za wspaniałą ekipę, Natalii, Sylwii i Magdzie za gadanie o wszystkim i niczym, organizatorom za organizację i wszystkim, za to, że byli.

poniedziałek, 18 lutego 2008

powracać

Wracam do pisania na bloga. Miałem okres twórczego lenia - mało płodne dni, ale coś powstawało. Nie chciało mi się za dużo, więc nie ma tego zbyt wiele. na pytanie co się ze mną działo nie odpowiem. Nie mam aż tak dużo weny. W każdym razie przeżyłem dużo radości i trochę smutku. Przemyślałem to, co się dzieje w moim otoczeniu, doszedłem, że ludzie są zawsze ludźmi (zarówno z dobrej jak i złej strony). Na prośbę o wiersze odpowiadam paroma refleksjami. Są wśród nich stare, są i nowe, wszystkie niepublikowane.
"Różana miłość"
Miłość to róża czerwona,
Jak ogień namiętności,
Jak krew w rozpaczy wylana.

Miłość to róża kolczasta
Drobno – gdy kolce nadają smaku,
Ostro – gdy w serce się wrzynają

Miłość to róża kwitnąca,
Gdy rośnie w ziemi – żywa,
Gdy cięta – trupem, cieniem życia

Miłość to róża z listkiem
Zielonym – gdy pełna nadziei
Uschłym- gdy beznadziei

Wyrwałem kolejną róże,
Wykorzeniłem z serca,
W wazonie ułożyłem wspomnień
Tych najbardziej bolesnych

Wiersz ten powstał, gdy obserwowałem dwa różne, przeciwstawne spojrzenia na miłość. Spróbowałem je jakoś pogodzić.

"Wśród braci i sióstr"
Za maskami uśmiechu nienawiść,
Za ładnym słówkiem fałsz.
W każdym obłuda drzemie słowie,
Jad za plecami sączy się okrutny.
Dawni przyjaciele skaczą sobie do gardeł,
Dbając, by podwładni myśleli że jest dobrze.

A ja chce zostać sobą,
Przyjacielem wszystkich, niczyim wrogiem
Nie mieszać się z szambem oszczerstw,
Być ponad to i nie stracić tego, co mam

Wszystko w jednym kotle brudu,
Jednak dumni z siebie razem.
Wśród noży miotanych nawzajem,
Jak ołów nienawiści w powietrzu,
Dajemy radę jakoś związać koniec z końcem,
Zgadzając się na chwilę pro publico bono.

Ten jest odpowiedzią na wewnętrzne podziały, spory i bezsensowne kłótnie wśród moich przyjaciół. Jednych, drugich, trzecich i czwartych - widzę to prawie wszędzie, nie będę wytykał palcem, jak jesteście bystrzy domyślicie się sami.


"Mesjańczycy"
Ech, Polacy, Polacy!
Paradoksem wy narodów i narodem paradoksalnym.
Zadziwiacie naukowców, badaczy,
Jak i szarych prostych ludzi.
Zadziwiacie nawet sami siebie.
Miłujecie niby wolność, ale tylko, gdy jest.
Gdy niema, tylko część z was chęć ma
Ginąć i walczyć za nią, bo reszcie,
Jak zwykle się nie chce.
Gdy jedna ręka za miecz przeciw mocom,
Co w niewoli całej lub niepełnej naród trzymają,
Druga rękę z mieczem w ręku pełnej lęku,
Zamyka i powstrzymuje, by w razie przegranej,
Nie cierpieć srodze.
W zwycięstwo nie wierzy lub go nie pragnie.
Gdy jedna głowa mądrze zaczyna mówić,
Druga, konserwatywna, przekonuje,
Że to wbrew tradycji, religii i przodkom,
Niesłusznie, rzecz jasna, ale trzeba się pokazać.
Trzecia, liberalna (na niby), grzmi,
Że to sprzeczne z demokracją.
Zaś liczne twarze populistów,
Co lud kupili czczymi obelgami,
Zakrzykują demagogiczną mieszanką
Wszystko i wszystkich.
W chwilach wielkich, jednakże,
Na ostatni moment (by dodać dramaturgii zbytniej)
Potrafi mądrość przekrzyczeć,
Potrafi tłuszcza się zjednoczyć,
Potrafią ręce obie za miecz chwycić.
Potrafisz zwyciężyć.
A potem rozpocząć całe to bagno od nowa…
I tak ma wyglądać Mesjasz Narodów?

Podobny wiersz, tylko że pokazuje to w skali kraju

"Droga"
Poprzez słońcem spaloną pustynię,
By wyparował, zdechł z pragnienia,
Poprzez dżunglę, gdzie wiecznie deszcze,
Zmyją go ze mnie, wypłuczą

Poprzez smaganą wiatrem sawannę,
Niechaj zeżre go dziki zwierz,
Poprzez wzgórza skaliste, niegościnne,
Gdzie zginie z głodu jak pies

Poprzez mangrowia, lasy i wody,
Gdzie zginie jak w wodzie kamień.
Poprzez busz, step, ocean i rafy,
Niech zeschnie, zatonie i się roztrzaska

Przez bezkresne wyżyny Patagonii,
Przez pampy trawiaste i rzeki szerokie,
Przez Andów i Himalajów niebosiężne szczyty,
Przez gęste od pary kotliny

Zęby zagubić go, stracić, zabić,
Wyzuć z serca, Zniszczyć z duszy.
Nie zniesie trudów mojej podroży
Pasożyt – smutek w sercu moim.

To jest mój ulubiony motyw - motyw drogi jako lekarstw

"Nie-honorowi krwiodawcy"
Gdzieś na tle czarnej od brudu umywalki,
Obok cieknących pisuarów, przy nieszczelnych kranach
Zdesperowani oddają krew młodzieńcy.
Niezbadane ich losów koleje,
Pragną ulżyć przygnębieniu, samotności.
Pordzewiała żyletka znaczy ślady,
Na pokaleczonej skórze.

Mimowolnie i dobrowolnie krew oddają,
Na potrzeby niepotrzebne własne,
Tak potrzebna potrzebującym,
Krew ścieka na zbrukaną posadzkę,
Płyn życia staje się szlamowatym ściekiem.
Na ręku jawi się krwawa blizna.
A dawca nadal cierpi.
Nadal cierpi to samo…

Ten ma pokazywać bezsens cięcia się i podobnych praktyk. Na tym kończę, napiszcie, co o tym sądzicie...