wtorek, 9 grudnia 2008

"Dolina zaś leżała w długich cieniach"

Takiego entuzjazmu dawno nie miałem. Tydzień jeszcze się nie zaczął (niedziela) a ja już przysypiałem - kto był na mszy harcerskiej, ten wie, jak wyglądała moja przytomność, a ja już miałem dość i chciałem, żeby wreszcie był piątek. Takiego zniechęcenia dawno nie miałem. Wracam do domu i zawsze coś jest do zrobienia, mógłbym tyle przeczytać, nauczyć się, napisać, zrobić, a ja siedzę przed kompem z gitarą i gram, rozmawiając na gadu. Do tego wszystko jest dołujące- pogoda, tramwaj, zgon na lekcji, wizja tego, co mam zrobić, komentarze rodziny, znajomych, wszystko skłania mnie do refleksji nad sobą, pesymistycznej i dobijającej.

Mam głupie pomysły i zachcianki, z różnych kręgów. Ci, co mają wiedzieć, domyślają się. Wiem, że wygląda to jak emo, ale ja jestem emocjonalny, bo w każdym z nas siedzi emo, roniąc krwawe łzy. A ja wbrew pozorom, którymi mnie zarzucają, jestem wrażliwy i uczuciowy, tylko 99% nie jest w stanie zrozumieć, że nawet jak coś jest wielkie, lubi ostre i niebezpieczne zabawki i biega po lesie w moraczu, to może mieć uczucia.

Dobija mnie to, że już powinienem decydować, co chcę studiować, żeby się już uczyć do matury. A ja nie wiem, i znając życie i tak nie będę robił tego, co teraz wymyślę. Chciałbym podróżować po świecie, myślę też o chemii materiałów wybuchowych, pirotechnice. Może saper. Z drugiej strony mój kawałek humanisty szuka ujścia w postaci pisanej. I jeszcze jest seminarium...

„Odchodząc”

Zwierzać się
Wszystkim drzewom
Wszystkim kartkom
Zamykać się
W kręgu przyjaciół
W kręgu zaklętych słów
Uciekać
Do słońca nad rzekę
Do cienia w mrok lasu
Byle dalej

Brak komentarzy: