wtorek, 23 grudnia 2008

"Choć, choć za ciosem pada cios, a wróg posliłki śle w konwojach..."

Dawno nie czułem się tak dobrze. Odchodząc od konfesjonału czuje się katharsis, od razu lżej na duszy. Teraz wreszcie te święta zaczynają mieć dla mnie jakiś sens. Bo oprócz wielkiego żarcia i pogoni za prezentami będę mógł zrobić coś dobrego dla innych- pomóc mamie robiąc sałatkę, przynieść ojcu węgiel, narąbać babci drewna w piwnicy, podnieść papierek. Wiem, że to niewiele, i dla świata nic nie znaczy, ale każdy wysiłek włożony w zmienianie świata na lepszy zdaje mi się dawać więcej radości. I widząc uśmiech na twarzy czuję, że jednak to ma sens. Gdyby nie to, to pewnie bym się załamał, a te święta byłyby najgorszymi. I chociaż mam swoje problemy, problemy bliskich mi przyjaciół i wiele innych, które mnie martwią, to jednak udaje się znaleźć coś pozytywnego, nawet pomimo braku nadziei. A może to jest moje powołanie? Czerpać radość z dawania jej innym... Nie wiem, w każdym razie, udało mi się opanować negatywne emocje, i stwierdzam, że od rana jest coraz bardziej pozytywnie- BŚP, spowiedź, wycieczka z bratem na Dębiec do babci, narąbanie się drewna, obiad, sałatka z zaostrzoną marchewą i wizja spokojnego wieczoru.

Jeśli jakiś kawałek Ciebie przejmuje się mną, niech przestanie. To nie pomoże.
Nie jest tak źle, jak być mogło. Reszta jest milczeniem. Może kiedyś...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Fajne uczucie co nie ?
szkoda tylko że tak rzadko go doświadczasz.
Co nam po życiu gdy przeżyjemy je sami, wpatrzeni w siebie ? Człowiek został stworzony dla drugiego człowieka, trzeba o tym pamiętać podczas codziennych zajęć
nie jest to łatwe ale czym było by życie bez walki.
BŚP ? dla mnie totalna hipokryzja, światełko pokoju z regionu ogarniętego wojną i nienawiścią ? z regionu rozdzielonego murem, gdzie po jeden stronie są ludzie lepsi bo bogaci a po drugiej gorsi bo biedni ?
TO nie ma sensu