niedziela, 26 kwietnia 2009

"Nasiąknęły wspomnieniami herbata, sok i piwo..."

Czasem bywa tak, że przedmioty i miejsca, które nie miały przedtem żadnego znaczenia, nagle stają się ważne, albo przypominają o czymś, co było. Hałdy piachu i górkę koło fabryki w Luboniu mijałem już parę razy jadąc rowerem, ale po piątkowej sesji, jej widok przypomniał mi tamte zdjęcia, słowa, emocje. I tak kilka mijanych miejsc znów zapisało się w pamięci, i będzie funkcjonować w moim wędkarskim języku, obok Brzozy-Do-Której-Wiązałem-Domę i Łachy-Na-Której-Była-Sejsa, lub Trzcinowisko-Z-Którego-Wojtas-Mi-Wyrąbał-Ładne-Bydle pojawia się np. Łacha-Na-Której-Marta-Zrobiła-Mi-Zdjęcie i Widok-Który-Wyzwolił-W-Nas-Stwierdzenie-"Doma-Looser". Dołączy to do bogatej kolekcji "Tu-Mi-Spadł-Duży-Szczupaków" i "Tu-Prawie-Się-Wrąbałem".
Są też miejsca bardziej nasiąknięte wspomnieniami - takie, przy których został dość spory ładunek uczuć. I może minąć sporo czasu, a nadal będzie budzić wspomnienia, i to z reguły niezbyt pozytywne. Mnie np. takie miejsca ciągną, i lecę do nich jak ćma do ognia. Pamiętam do teraz, gdzie tłumaczyłem pewnej pannie matmę i podpalałem zeszyt, bo to był prawie koniec roku, i uświadomiłem sobie, że mi nie zależy wtedy. Pamiętam wierzbę, na której mówiłem komuś ważne rzeczy. Pamiętam łachę, na której kogoś wciągałem i krzyczałem "K.. rozbieraj się!". Pamiętam... A nie mówię nic o miejscach obozów czy biwaków. I tak górka w Ustroniu, parapet w Iwnie, kuchnia w Daszewicach.
Celowo nie wspominałem Kaplina. To szczególnie nie tylko dla mnie miejsce samo w sobie jest pamiątką po 34 latach bazy, a w ciagu 34 lat nagromadziło się tam sporo ładnuków emocjonalnych. Mówi się, że to magiczne miejsce- coś w tym jest. Czeskie istnieje co najmniej 25 lat- tak dawno pamiętają ludzie, którzy kiedyś tam przyjeżdżali. Jeszcze trochę, a noc tam będzie trzeba w czasie obozu rezerwować z tygodniowym wyprzedzeniem. A i tak jest to dość przypałowe miejsce jak jest się osobą, która po ciszy nocnej powinna leżeć na kanadyjce ;) Bo kadra lubi się przechadzać, bywają gry nocne i co nie tylko. Kible- rozsądna wymówka, Szeken- dla tych, którzy szukają odosobnienia, Łącznik- dla kadry, i ogólnie las- na spacery. Każde miejsce ma swoje historie, któych nie poznamy. Osobiście najbardziej lubię pomost przy hydroforni (przepompowni) - dla mnie osobiście pamiątka po tym, co się działo w zeszłym roku na biwaku roboczym. Niezbyt miła, gorzka bym powiedział, ale lubię to miejsce i już. Mam tylko nadzieję, że na tym roboczym (Już w piątek jadę- trzeba mi przeżyć 4 dni!)- nie będzie nic podobnego. Bo widzę za dużo analogi. Ktoś mógłby pomyśleć, że marudzę, ale wolę dmuchac na zimne. A zresztą jak się myśli, że się coś rozumie per analogia, to z reguły jest jeszcze gorzej.
Ale roboty dużo, czasu mało, więc mam nadzieję, że będę zbyt zajęty;)

"Spowiedź bez skruchy"
Ostatni raz byłem… /Tak, to był koniec sierpnia,
Pamiętam dobrze
Zrobiłem, co trzeba / Oni nadal to pamiętają
Potem wypadek i coś ciągle wypadało /Zawsze tak się mówi

Popełniłem siekierą czynów kilka,
zabawiać się z dwoma kolegami
spocone torsy i jęki
gdy padały na ziemię /razem oczyszczone 200

nieumiarkowanie w piciu
i paleniu /ognie Angbandu to przy nas iskierka

I trzeba było wracać, i dopiero w piątek
Wrócę zakosztować łaski
Jaką daje Kapliński Zdrój.
Dom, 26:04:09

Brak komentarzy: