niedziela, 17 sierpnia 2008

"Dideba tawisuplebas, Tawisuplebas dideba!"

Na wieść o nowej wojnie na Kaukazie reakcja opinii międzynarodowej była zgodna tylko w jednym- wojna musi się skończyć. Gdy Rosjanie bombardowali Gori i zaczęli inwazję na terytorium Gruzji, jedni byli oburzeni reakcja Gruzji, a inni Rosji. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy starał się doprowadzić do rozejmu, uznając jednak reakcję Rosji jako "normalną", gdy prezydenci Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii wypowiadali się w Tbilisi ostro i wrogo wobec inwazji. Na szczęście, NATO po wygaszeniu konfliktu mówi jednym głosem i opowiada się za przyszłym członkostwem Gruzji i Ukrainy i chcę ukarać Rosję za naruszenie integralności terytorialnej Gruzji. Nie sądzę, że państwa, które nie chcą pogarszać swoich stosunków z Rosją - głównie Francja i Niemcy (chociaż Angela Merkel wypowiada się bardziej zdecydowanie i przekonała się do przyznania MAP Gruzji) - będą skore do nakładania sankcji i torpedowania rozmów Rosja-UE i przystąpienia Rosji do WTO. Na razie jednak należy pokazywać Rosji jedność NATO i solidarność z Gruzją i Ukrainą, bo nie można pozwolić Rosjanom na odbudowę marzeń o imperium. Bo jeśli będą szantażować Zachód gazem, wasalizować małych sąsiadów, dołączać prowincje, to mogą później zagrozić Europie. Moskwa, atakując Gruzję, chce głównie ukarać ją za prozachodnią politykę i demokratyzację kraju po rewolucji róż w 2003 roku. Następnym potencjalnym celem może być Ukraina, z którą Putin ma na pieńku od 2004, gdy zmieniła się tam władza po Pomarańczowej Rewolucji. Zamiast lojalnemu Kremlowi Leonidowi Kuczmie prezydentem został Wiktor Juszczenko. Po wygranych przez "pomarańczowych" wyborach parlamentarnych zaczęła się demokratyzacja kraju, w którym represje opozycji przypominały te białoruskie, odbudowa gospodarki i odwrócenie polityki zagranicznej w kierunku Zachodu. Powodem ewentualnego spięcia może być Krym, zamieszkały w większości przez Rosjan, na którym do 2017 roku stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska. Już po rozpadzie ZSRR Rosjanie zgłaszali pretensje do Krymu, w 1992 proklamowali Republikę Krymu, którą chcieli zjednoczyć z Rosją, jednak doszło do kompromisu i Krym dostał autonomię. Gdy Rosja zaanektuje Abchazję, Osetię i Krym, wprowadzi swoich ludzi do rządów w Kijowie i Tbilisi, poczuje się mocarstwem zdolnym dyktować warunki w całej Europie Wschodniej. Przyjdzie czas na republiki nadbałtyckie, które na przekór Rosji nie chciały się podporządkować, są w NATO i UE, na Polskę, w której zaczął się demontaż socjalizmu- a wraz z nim rosyjskiej potęgi i dominacji. Tarcza antyrakietowa, przeciwko której protestowało tylu Polaków, jest jednym z gwarantów bezpieczeństwa kraju i świata, bo nikt nie wystrzeli rakiety, wiedząc, że może zostać zestrzelona, a przyjdzie odwet. Poza tym będzie środkiem odstraszającym Rosję, bo USA nie zostawią elementów swojego systemu obronnego w rękach wasala Rosji. Dlatego nie możemy pozwolić na odradzanie się tej Rosji, która dążyła do dominacji w Europie, w 1570 w Inflantach, w 1654 w Perejasławiu wspierając Kozaków i przyłączając wschodnią Ukrainę, w XVIII wieku, mieszając się w polską politykę i rozbierając kraj, w 1815 w Wiedniu ustalając strefy wpływów mocarstw po pokonaniu Napoleona, w 1920 pod Warszawą, gdzie musieliśmy zatrzymać rozpędzone armie, które miały nieść Europie komunizm, 17 września 1939, gdy pod takim samym pretekstem - ochrony własnych obywateli- do spółki z Hitlerem podzielili Polskę między siebie, w 1951 w Korei, w 1957 w Wietnamie, w 1978 w Afganistanie, w latach 90. w Czeczeni i Kosowie, oraz w krajach, w których wspierała posłuszny sobie reżim pokazywała, że jest zagrożeniem bezpieczeństwa międzynarodowego. Dlatego mydląc oczy mówieniem o siłach pokojowych Rosja nie jest przekonywająca, bo jej polityka mocarstwowa prowadzona jest pod znakiem T-72 i Ak47. Takie zapędy Rosji należy powstrzymywać, ale rozsądnie i rozważnie - nie prowokując niepotrzebnie, ale będąc zdecydowanym - tak jak dzisiaj NATO, a nie tak jak prezydenci 5 państw, na czele z Kaczyńskim, którzy nierozważnie wymachiwali szabelką w Tbilisi.

Brak komentarzy: