poniedziałek, 17 grudnia 2007

jak lizać rany celnie zadane, jak lepić serce w proch potrzaskane?

Najlepiej pojechać na biwak ze wspaniałą paczką przyjaciół, którzy dodają otuchy.
Ogień rozpalony w moim wnętrzu przez Daszewice zaczął przygasać z lekka, ale nie zgasł, jeno pokrył się warstewką popiołu monotonii i codzienności. Żar tlił się nadal, płomyczek mały harcował wśród ciemności, ale to jeszcze nie była to, o co chodziło. Wystarczyło jednak ujrzeć kochane twarze, usiąść razem i dobrze się bawić. Wystarczyły dwie noce, długie jak noc polarna, a z perspektywy czasu krótkie jak polskie autostrady. Noce pełne śpiewu, rozmów i radości. Takiej pozornie zwykłej i nijakiej, ale najwspanialszej na świecie. Wystarczyła herbata czarna /od Aldonki/, która rozjaśniła myśli na tyle, by dało się rozmawiać i śpiewać tak cicho, by nie zbudzić tych, co spali w sali obok (na szczęście dało się śpiewać głośno, bo byli daleko:). Wystarczyła wzruszająca wigilia, składanie życzeń, tych najlepszych. Wystarczyło by zlepić serce na nowo, by zagoić rany celnie zadane, by dać radość.

1 komentarz:

Unknown pisze...

To jest takie kochane ze sie wzruszylam.. ochh.. ja chce kolejnego biwaku!