środa, 4 lutego 2009

"Toczy, toczy się los..."

Kolejny dzień, kolejna szarość. Sam już nie wiem, czym żyję i jak żyję. Z niecierpliwością czekam na weekend, aby znaleźć odrobinę sensu. Nie wiem, czy znajdę, ale wiem, że odreaguję. Choćby w prosty, ale skuteczny sposób u babci;) Na razie jednak wrzucam kolejny owoc romantycznego weltschmerzu.

„Rubinek”
Mała ciekła błyskotka
Powoli zmienia się
W czarny kamyk
I traci swe piękno
Ulotne jak życie

Raczej jak jego jasne części
Bo całość wlecze się
Jak poranny autobus pospieszny

Lubię wyciskać sobie rubinki…

Angielski 04-02

Brak komentarzy: