niedziela, 7 września 2008

"Idzie wojna, idzie wojna, idzie krwawa rzeź"

Nie ma to jak wyskoczyć na koncert. Zwłaszcza po tygodniu, który zapowiadał klęski w najbliższych tygodniach. Do niedawna byłem smętaczem, który za choinkę nie ruszyłby się na koncert, bo był zbyt leniwy, ale happysad, na który wyciągnęła mnie Ola, i na którym bawiłem się jak nigdy odmienił moje spojrzenie i przypomniał dawną myśl "Nie w co, ale z kim się bawisz". A z Natalią Piłat, Olą i Domą nie da się nie bawić. Nawet/A zwłaszcza gdy trafi się na koncert Arki Noego. Dlatego, gdy dowiedziałem się o koncercie Strachów i Kobranocki, na które dziewczyny się wybierały oczywistym było, że też poszedłem. Koncert okazał się sto razy lepszy niż hs, już na Kobranocce zwarły się szeregi ludzi wokół nas i zaczęło się pogo. Zagrali swoje największe przeboje, oczywiście nie zabrakło "Irlandii" Potem przyszedł czas na Strachy Na Lachy. Zagrali swoje największe przeboje i piosenki, które ukażą się na nowej płycie "Zakazane piosenki". Najlepszą z nowych była moim zdaniem "Idzie wojna", ale to chyba dlatego, ze lubię takie klimaty:) Wyszliśmy mniejszą ekipą trochę wcześniej, akurat, gdy wychodziliśmy z Krzyżowej grali "Raissę". Szkoda, ale tak wyszło. W każdym razie nie mogę się doczekać następnego koncertu w tak zacnym gronie:) Dziękuję za koncert Domie, Natalii, Jucie i Magdzie, które mnie przygarnęły i dzięki którym tak dobrze się bawiłem (moje motto: chcesz się dobrze bawić- bądź tam, gdzie Doma i idź za Natalią), Magdzie Jankiewicz (spotkanie po latach:), Oli i wszytskim innym, którzy byli z nami, ale nie pamiętam.

Brak komentarzy: