wtorek, 1 stycznia 2008

-Zaraz, jaśnie panie! Gdzie wy jedziecie? Tam wojna, bandyci grasują, armie zabijają wszystkich napotkanych po drodze! Zginiesz tam, na pewno! Że co? Że idziesz na kraniec świata, że to tylko piesza wycieczka? Nawet gdyby to była tylko podróż w spokojnych czasach, to potrzeba pieniędzy, nie, nie mów, że nieistotne, nie mów że będziesz spał byle gdzie i jadł to, co znajdziesz! A słudzy? Eskorta? Listy żelazne, co bezpieczeństwo zapewnić mają? Że niby w pojedynkę łatwiej? A co będzie z nami - rodziną, przyjaciółmi, kolegami i sługami? Będziemy musieli zmienić barwy, drużynę rycerską i wszystko... Mamy zarządzać majątkiem przez 20 lat, póki nie wrócisz, a później objąć majątek, gdybyś nie wrócił? Nie mówić nic pannie? Dać ten list, świeżą krwią napisany? Panie, cóż się stało? Musisz już iść? Żegnaj zatem, mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy...
-Ja też, mój wasalu, ja też...

Brak komentarzy: