wtorek, 15 stycznia 2008

Przystanek na żądanie

Jechałem właśnie po wyboistej drodze polnej życia/standardowa autostrada/, gdy nagle moją oponę przebija kolczatka podstępnie rzucona przez los. W pierwszej chwili denerwuję się, zaczynam rzucać czym popadnie. Oznaczało to postój. Nie wiadomo na jak długo i dlaczego. Obejrzałem kolczatkę. Była przerdzewiała i cudem naruszyła oponę, ale tuż przy wentylu. Przepchałem auto ze smutnego rowu na wesołe pobocze i zacząłem szukać konstruktywnych zajęć. Znalazłem trochę czasu, aby zrobić to, czego nie mogę robić siedząc za kierownicą, a jak stanę na postój to mam za mało czasu. Denerwuje mnie, że stoję, a chciałbym zrobić wiele rzeczy, ale to co robię teraz również daje mi satysfakcje.

Brak komentarzy: