poniedziałek, 23 czerwca 2008

"Potykam się... o sznurowadło"

Słońce przechyliło się w stronę zachodu, wydłużając cienie do granic możliwości, aby tuz przed końcem jego panowania pokazać, kto tu rządzi. Łagodny powiew wiatru połaskotał sosny rosnące na brzegu jeziora, pomarszczył jego taflę i ruszył dalej. W środku lasu trzy dziewczyny prowadziły dysputy filozoficzne, rozwodząc się nad skomplikowanymi zagadnieniami eschatologicznymi- rozmawiały o chłopakach. Idąc w błogim zamyśleniu nie mogły zauważyć czającej się w potarganych wiatrem krzakach jałowca sylwetki. Ów osobnik, który tam siedział, słuchał ich i śledził. Wiedział, że jest bezpieczny- znał sie na maskowaniu i umiał sie kryć, zwłaszcza w lesie. Był zainteresowany tematem ich rozmowy- jedną z nich znał od dawna i wiedział, że może z nią konie kraść, drugą znał niedawno i nie był jej pewien, a trzecia stanowiła dla niego tajemnicę, której nie mógł rozgryźć. Chciał wybadać sytuację, lecz dziewczyny nabrały wody w usta. Nie wiedział co robić, dlatego przyszedł podsłuchiwać, zaczajony w mrocznym gąszczu. Gdy rozmowa zeszła na jego temat, nadstawił pilnie ucha. Druga była nim zainteresowana, jednakże pierwsza, która go znała najlepiej z nich, stwierdziła, że nic z tego nie wyjdzie, bo on jest dziwny, bo się nie nadaje na chłopaka. Druga zaczęła się wykłócać, że nie, ze tamta tylko zazdrości i że zna go tylko powierzchownie, i że zobaczy, że jeszcze jutro będą razem. Trzecia z nich tylko zmarszczyła brwi i powiedziała- zobaczymy, mi się wydaje, że jeśli chcesz cokolwiek zrobić, to przejmij inicjatywę, bo on sam nie wyjdzie z propozycją. W istocie, wiele było racji w jej słowach- on nie należał do takich, którzy biorą sprawy w swoje ręce. Stracił pewność siebie dość dawno i to było przyczyną jego niepowodzeń. W tej chwili siedział na drzewie i rozmyślał, czy jest sens w ogóle się starać.
-A Ty? Co byś zrobiła, gdyby wyskoczył Ci teraz i zapytał "Hej, złotko! Skoczymy razem do lasu? Pokaże Ci najlepsze zakątki, gdzie pełno jest małych, słodkich, futrzastych zwierzątek?"- zapytała pierwsza trójkę
-Sama nie wiem. Ale jeśli by się zdobył na coś takiego dla mnie, to bym się zgodziła
"Zgodziłaby się. Może warto zaryzykować?"- jedna część zaczęła desperacko myśleć. Próbowała przekonać drugą, że trzeba, że ta okazja się już nie powtórzy. Dziewczyny nagle zmieniły kierunek i wracały ścieżką przebiegającą tuż pod jego drzewem. Do ziemi było 1,5 metra, mógł ze spokojem efektownie się zsunąć. Poczekał na odpowiedni moment, i gdy dziewczyny były metr od niego, zeskoczył. W locie szykował sobie w głowie odpowiedni tekst, żeby zarzucić Trójce, ale wylądował na czymś twardym. Kostka upadła na kamień. Coś chrupnęło, a z jego ust, zamiast misternie skleconych słów, które miały wywabić dziewczynę do lasu, wydarło się soczyste "Ty skrzydlaty skurczybyku!". Kolejne nadzieje obróciły się w popiół, a skrzydlaty łucznik nadal drwił z męczonego nieszczęśnika.

Brak komentarzy: